środa, 24 września 2014

Przypadek

Jadę dziś pociągiem, miła podróż, nogi w zielonych rajstopach, jest mi radośnie. Telefon nieczynny na trzy dni, spokój. Oczywiście coś w środku mówi mi, że może ona się martwi...  Ale to odruch z czasów, kiedy dzwoniłam do niej codziennie. Jak jeszcze miała któryś z licznych telefonów, później gubionych, kradzionych, nie wiadomo co jeszcze się z nimi działo. Teraz nie mam jak do niej zadzwonić. Ale akurat o tym nie myślę. Jadę, jest słońce. 

Jeden przystanek dalej wsiada do pociągu chłopak z walizką. Mniej więcej w moim wieku, żegna się na peronie z mamą. Widać, że to mama, mają ten sam trochę śmieszny kształt nosa. On wyciera oczy pod okularami, uśmiecha się, że niby nie płacze, jej trochę drżą usta. 

Moje oczy nagle mokną, na chwilę czar dnia pryska. Zdziwiona dziewczyna naprzeciwko patrzy jak gwałtownie szukam w torebce chusteczki. Tssss, zamykają się drzwi. Chłopak mija moje siedzenie, macha przez okno. Jedziemy dalej. Nie myśleć. Czy można nie myśleć? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz